Koszt transakcji bitcoin - opinion you
Forbes Polska
– Zbliżamy się do launchu, więc niekiedy pracujemy do czwartej rano. A żyjemy z oszczędności. Dobrze, że nam ich trochę zostało z poprzednich firm – śmieje się Wojciechowski, sącząc mocną herbatę.
Start-up, na czele którego stoi, określa się jako kryptobank. Co prawda niektóre giełdy kryptowalutowe, jak np. Crypterium, też się tak nazywają, jednak żadna z nich nie oferuje konta bankowego jak najnowocześniejsze neobanki, czyli jak np. Revolut, Monzo czy N26, które pozwalałoby na transakcje w walutach tradycyjnych w czasie rzeczywistym. Fluency daje klientom taką bankowość, którą kryptowaluty po prostu dopełniają.
Klienci Fluency uzyskują dostęp do rachunków bieżących w euro i funtach, przy czym pieniądze mogą wymieniać i trzymać także w 23 innych walutach tradycyjnych – w tym w złotym – na multiwalutowym rachunku IBAN. Jest też pięć rachunków kryptowalutowych w bitcoinie, bitcoin cash, ethereum, litecoinie i ripple. W przeciwieństwie do giełd transfer kryptowalut jest dokonywany natychmiastowo. Wszystko odbywa się płynnie, tak jak to obiecuje nazwa start-upu.
W pierwszym kwartale tego roku zacznie działać wersja beta. Oficjalny launch jest zaplanowany na kwiecień. Na razie obejmie kraje Unii Europejskiej i Wielką Brytanię, gdzie Fluency ma zresztą swoją siedzibę.
Zobacz więcej: Upadek BitMarketu to niemała afera. Klienci stracili 60 mln zł
Mullins na Wyspy wyjechała na studia. Karierę zaczynała w energetyce, później zajęła się finansami. Z czasem sama zaczęła inwestować w start-upy. I tak poznała Wojciechowskiego, szefa teamu maklerskiego z Polski, który postanowił spróbować swoich sił w Londynie i założyć tu własny dom maklerski. Mullins początkowo chciała ograniczyć się do roli anioła biznesu, ale finalnie stała się częścią firmy.
Założyciele Fluency na brak klientów nie narzekali, ale pojawił się inny problem. W 2017 roku rozpoczął się kryptowalutowy boom, klienci chcieli go wykorzystać, a Mullins i Wojciechowski nie byli w stanie im pomóc, bo świat tradycyjnych finansów uważał kryptowaluty za imprezę obarczoną zbyt dużym ryzykiem. Z kolei giełdy kryptowalutowe obsługiwały transakcje zbyt długo i pobierały zbyt wysokie prowizje. Okazało się, że tym problemem nie chcą zająć się nie tylko banki, ale i fintechy. To była ziemia niczyja, którą postanowili zająć.
W 2018 roku sprzedali więc firmę, po czym dokooptowali do swojego duetu Bratańca, inżyniera oprogramowania z doświadczeniem w UBS oraz HSBC, i stworzyli Fluency. Swoim pomysłem podzielili się z Visą, która pomogła im dotrzeć do partnerów z licencjami, dzięki czemu Fluency nie musiało starać się o własne, co byłoby drogie i czasochłonne. Nawiązano współpracę z dziewięcioma firmami – od banków po fabrykę kart. Mają one licencje nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także na Malcie, dzięki czemu Fluency będzie mogło działać na terenie Unii Europejskiej również po brexicie, a do tego w Szwajcarii i 44 stanach USA.
Fluency do końca lutego tego roku chce zamknąć pierwszą rundę finansowania. Cel – zdobyć milion funtów. Kolejny milion ma przynieść crowdfunding.
Czytaj także: Libra. Bank Emisyjny Facebook
Start-up jeszcze w tym roku zamierza przyciągnąć 56 tys. użytkowników i mieć 12 mln funtów przychodów. Po roku od launchu chciałby osiągnąć milion funtów zysku netto. W 2023 roku przychody mają sięgnąć blisko 100 mln funtów. Fluency chce zarabiać na opłatach od transakcji, choć niższych niż w przypadku giełd, gdzie wynoszą one nawet kilka procent. Wymiana kryptowalut na tradycyjne waluty do 5 tys. funtów miesięcznie będzie darmowa. Powyżej tej kwoty koszt transakcji wyniesie 1,49 proc. Taka sama stawka będzie obowiązywać w przypadku każdej wymiany walut na kryptowaluty i kryptowalut na inne kryptowaluty. Wymieniając walutę na inną walutę – stosowany będzie kurs międzybankowy – zapłacimy 0,49 proc. Przechowywanie kryptowalut na koncie Fluency to koszt 1 proc. rocznie. Wypłata gotówki – do konta dostajemy bowiem kartę Visy – jest darmowe do 200 funtów miesięcznie. Powyżej tego poziomu opłata wynosi 2 proc.
– Giełdy takie jak Coinbase czy Kraken twierdzą, że realizują zlecenia natychmiast. To nieprawda – mówi Inga Mullins. – Samo potwierdzanie tożsamości może trwać nawet kilka dni. A transfer środków trwa niekiedy nawet ponad tydzień. Tymczasem klienci nie mogą czekać, bo cena może się zmienić. Do tego giełdy pobierają wysokie prowizje, więc już na wstępie użytkownik jest na minusie – dodaje.
Fluency chce się też wyróżniać bezpieczeństwem.
– Osiemdziesiąt procent coinów jest przechowywanych w odłączonych od sieci zabezpieczonych modułach dedykowanych dla kryptowalut, które znajdują się w byłym bunkrze w szwajcarskich Alpach. A transakcje opiewające na sumy powyżej 10 bitcoinów są akceptowane „ręcznie” przez pracowników – tłumaczy Paweł Brataniec, CTO.
Bezpośrednim konkurentem Fluency jest niemiecka Bitwala, jednak oferuje ona jedynie euro, bitcoina i ethereum. Co gorsza, spółka ta musiała na pewien czas zawiesić działalność, a to uderzyło w jej wiarygodność. Z kolei Revolut, mimo że umożliwia wymianę kryptowalut, nie oferuje ich transferu. Pójście ścieżką Fluency wymagałoby przebudowy infrastruktury i prawdopodobnie wymiany partnerów, co byłoby trudne.
Zobacz:„Branża ledwo zipie”. Przez drożejący prąd kopacze bitcoina uciekają z Polski
Jednak w końcu obie firmy wejdą sobie w drogę, bo obie chcą uzyskać własną licencję bankową.
– Chcemy oprzeć udzielanie pożyczek na kryptowalutach, umożliwić klientom pożyczenie pieniędzy innym klientom i rozwinąć business banking, oferując bramki płatności i pomoc przy zakładaniu firm – zdradza Michał Wojciechowski. – W ciągu ostatnich dwóch lat blockchain rozwinął się tak bardzo jak internet w ciągu ostatnich dwóch dekad. Liczymy, że Fluency przyczyni się do tego, że ta technologia wreszcie wejdzie do mainstreamu.
0 thoughts on “Koszt transakcji bitcoin”